Ktoś mnie wsadził do tego pociągu. Niespodziewanie. I jadę tak, bez biletu. Pasażer na gapę... Pasażer - gapa. Podróż w jedną czy dwie strony? Poza granice czy w obrębie znanej strefy?
A co, jeśli jesteśmy tylko gwiazdami skrzącymi się na nocnym niebie? Tkwimy w miejscu, czasem spadamy, a nasz upadek spełnia wcześniej niespełnione. Świecimy, by ostatecznie zgasnąć. Małe trybiki w wielkiej machinie wszechświata.
Tańczymy, jak nam grają. Chociaż wcale nie umiemy do tego tańczyć. I nie chcemy tańczyć. Stawiamy stopy w niemym tańcu zniewolenia. Dla czego? Dla jakiej idei?
Dźwięk poza dźwiękiem, świadomość poza pojmowaniem.
Wysiadam. Nie wiem, gdzie jestem. Ale JESTEM. I pójdę, pójdę przed siebie. Zatańczę według tylko mi znanych rytmów, zanucę tylko mi znaną melodię. Nie będę tkwić w miejscu. Nie upadnę. Będę świecić moim blaskiem. Znajdę swoją galaktykę bez granic... Nim zgasnę.
Czasem nie istotne jest to, co przeżyjesz po drodze, jakie miejsca zwiedzisz, kogo spotkasz. Ważny jest cel do którego podążasz. Droga czasem będzie prosta, czasem pełna korytarzy i trudnych wyborów. Czasem się zgubisz, ale musisz pamiętać o swoim celu, a wtedy zawsze znajdziesz drogę. Nawet gdy teraz wysiadasz z pociągu i nie wiesz gdzie jesteś - to nie istotne, bo i tak tu nie zostaniesz. Pójdziesz na przód. Do celu.
OdpowiedzUsuń