piątek, 3 lutego 2012

Oh, hai...



Pomimo mrozu, szczypiącego w nawet najszczelniej owinięte części ciała, przystanęłam dzisiaj pod blokiem zaintrygowana gawronem, który pożerał słoninę wiszącą na jednej z moich ulubionych brzóz. Gawron odleciał, a ja spojrzałam w górę. Nad moją głową siedziała ta oto urocza istotka, wpatrująca się we mnie równie ciekawie, jak ja w nią. Tak sobie popatrzyłyśmy, po czym każda poleciała / poszła w swoją stronę.

2 komentarze: