środa, 28 listopada 2012

Zjeść ciastko i mieć ciastko

Kiedy zakładałam tego bloga, w głowie ułożyłam sobie plan, jak będzie on wyglądał. O czym będę pisać, jak będę pisać... Tak samo, jak założyłam sobie pewnego pięknego dnia, jaka będę ja. Jaka chcę być, jak chcę, by mnie widziano. Ale w obydwu przypadkach skończyło się podobnie. Nie wiem, o czym będę pisać, bo nie wiem, co się wydarzy. Nie wiedziałam wtedy, jaka będę, tym bardziej nie wiedziałam, jaka jestem - i wciąż tego nie wiem. Patrząc na siebie w lustrze i otwierając czasem tego bloga odnoszę takie samo wrażenie. Tu trzeba usunąć, to wymazać, bo choć myślałam, że to część mnie, to tak nie było, nie jest. Mylny obraz w mojej głowie udawał rzeczywistość, która nijak miała się do wyobrażenia. O tyle, o ile łatwo skasować notkę, tak wymazać pewne sytuacje z życia jest już ciężej...

Ego mówi mi, że powinnam ubrać poprzedni akapit w ładniejsze słowa. Wejdę wtedy na poziom tych 'lepszych' bloggerów, którzy piszą z taką lekkością, bezpretensjonalnością. Z humorem, czarem i nonszalancją. Ale ja nie mam na to ochoty. Chyba wolę, by słowa były brudne, odkryte. Surowe. Chcę przede wszystkim szczerości - z nielicznymi osobami, które tu zaglądają i ze sobą. Bym nie stwierdziła za kilka tygodni, że i ta notka jest bez sensu, bo nie oddaje tego, co oddać chciałam. Bo nie jest napisana prosto z serca, a wyciągnięta gdzieś z głowy. Chcę pisać duszą, nie rozumem...

Gryź, jeśli czujesz się zagrożony. Nawet, jeśli realnego zagrożenia wcale nie ma. Nic dziwnego, że skoro ego każe mi tak robić, a mi zdarza się go słuchać, mój pies też go posłuchał. Jakby nie patrzeć, posłuchał mnie. Dobry piesek, prawda? Ale skoro ego to część mnie, a ja słucham ego... No, słucham siebie. Sama sobie każę gryźć, a potem gryzę siebie za to, że pogryzłam. Masochizm?

Chyba najwyższy czas wyciągnąć wnioski z historii Roszpunki...

środa, 7 listopada 2012

Czym jestem?

"Król poszedł do swego ogrodu i zastał tam więdnące i umierające drzewa, krzewy i kwiaty. Dąb powiedział mu, że umiera, gdyż nie może być tak wysoki jak sosna. Gdy zwrócił się do sosny, dowiedział się, że więdnie ona, gdyż nie może znieść, że nie ma takich winogron jak winorośl. A winorośl umiera, ponieważ nie może kwitnąć jak róża. W końcu znalazł jedną roślinę kwitnącą i świeżą jak zawsze - był to bratek. Na swoje pytanie król otrzymał taką odpowiedź: 
- Uznałem, że gdy posadziłeś mnie, chciałeś, żebym to ja wyrósł. Gdybyś chciał dąb, winorośl czy różę, posadziłbyś je. 

A więc pomyślałem: 

jeśli mogę być tym, czym jestem, spróbuję być tym najlepiej jak potrafię. Nie mogę być nikim innym, tylko tym, czym jestem. I staram się być tym czym jestem, na tyle, na ile potrafię."

autor nieznany