Zdarzyło mi się około dwóch lat temu, o ile mnie pamięć nie myli - wczesną wiosną, wykonać w Łazienkach zdjęcie ptaka, którego nazwy nawet wtedy nie znałam. Urzekł mnie, tak po prostu, więc go uwieczniłam. Dzisiaj uznałam, że zrobię nieco porządków na dysku z zalegającymi mi już zbyt długo plikami. I odkopałam wcześniej wspomnianą fotkę. Nazwa ptaka od razu przyszła mi do głowy, może z racji tego, że w późniejszym czasie padła w jednej z rozmów z moją przyjaciółką i usadowiła się w pamięci.
Nie wiążę z tym jakiejś większej sprawy, jednak przyczyniło się to do tego, że gdzieś tam kołacze mi się pomysł na bloga tylko ze zdjęciami tego typu - tj. związanymi z naturą. Zrobię tak, gdy uda mi się kupić nowy aparat, bo w starym nieco się popsuło i obawiam się, że mogłoby to czasem mieć zgubny wpływ na pstrykanie. Na razie dodaję właśnie sójkę, a czy będzie coś więcej - pomyślimy. Byle bym się po ten aparat nie wybierała jak... sójka za morze.
ładne zdjęcie wyszło. Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuń