niedziela, 29 stycznia 2012

Epo, Epo...

Miałam co prawda nie wrzucać już tutaj linków do utworów (do tego służy ten drugi blog), ale Eluveitie wypuściło właśnie tak piękny kawałek, że nie mogę nie dodać go i tutaj. Dawno nic mnie aż tak nie chwyciło - ostatnio chyba "Quoth the Raven" tego samego zespołu. 

Epo, Epo, why has thou forsaken me...?

sobota, 21 stycznia 2012

Fotonatura

Zdarzyło mi się około dwóch lat temu, o ile mnie pamięć nie myli - wczesną wiosną, wykonać w Łazienkach zdjęcie ptaka, którego nazwy nawet wtedy nie znałam. Urzekł mnie, tak po prostu, więc go uwieczniłam. Dzisiaj uznałam, że zrobię nieco porządków na dysku z zalegającymi mi już zbyt długo plikami. I odkopałam wcześniej wspomnianą fotkę. Nazwa ptaka od razu przyszła mi do głowy, może z racji tego, że w późniejszym czasie padła w jednej z rozmów z moją przyjaciółką i usadowiła się w pamięci.

Nie wiążę z tym jakiejś większej sprawy, jednak przyczyniło się to do tego, że gdzieś tam kołacze mi się pomysł na bloga tylko ze zdjęciami tego typu - tj. związanymi z naturą. Zrobię tak, gdy uda mi się kupić nowy aparat, bo w starym nieco się popsuło i obawiam się, że mogłoby to czasem mieć zgubny wpływ na pstrykanie. Na razie dodaję właśnie sójkę, a czy będzie coś więcej - pomyślimy. Byle bym się po ten aparat nie wybierała jak... sójka za morze.


poniedziałek, 2 stycznia 2012

Bajka o Miejscu

W małej wiosce położonej u stóp gór żyła sobie samotnie dziewczynka. Jej imię nie jest ważne. Może nawet nie miała imienia… Pewnego dnia usiadła w cieniu wielkiego dębu, gdyż słońce grzało niemiłosiernie i każdy sposób na ochłodzenie ciała był dobry. Po chwili, na trawie tuż obok, przysiadła Gołębica.
- Witaj – powiedziała niezwykle delikatnym głosem ptaszyna.
- Dzień dobry – odparła nieśmiało dziewczynka.
- Nie nudno ci tutaj? Tak samej?
- Czasami… - mruknęła, wyraźnie smutniejąc.
- Nie miałabyś zatem ochoty spróbować czegoś nowego? Wznieść się ze mną, w przestworza? – zapytała Gołębica.
Dziewczynka zastanowiła się chwilę, po czym wstała z ziemi i skinęła głową na zgodę. Wyciągnęła ręce w górę, a Gołębica podniosła ją łapiąc za drobne dłonie. Obydwie zaśmiały się, jednak śmiech w ułamku sekundy przemienił się w pisk. Najpierw pisnęła Gołębica, zaraz po niej dziewczynka, która spadła z powrotem na trawę, lecz bez większych obrażeń, gdyż wysokość nie była zbyt duża. Podążyła wzrokiem w ślad za Gołębicą, ale jedyne co widziała, to mały, odległy kształt… A raczej dwa kształty pochłonięte nieznanym tańcem. Na trawę spadły pióra: szare, zielone i różowe. Chyba się zmęczyły, pomyślała o kształtach dziewczynka, bo w pewnym momencie jeden z nich oddalił się i zniknął z horyzontu. Dziewczynka sięgnęła po pióra, ale nie zdążyła ich złapać, gdyż wiatr porwał je do góry, a przed małą wyrósł ptak zupełnie niepodobny do poprzedniego. Patrzyły na nią teraz małe, czarne oczy niczym paciorki.
- Widzisz to drzewo? – zagadnął jak gdyby nigdy nic skrzydlaty nieznajomy. – Jego gałęzie sięgają nieba. O, tutaj – wskazał jej czubkiem skrzydła – stykają się z chmurami. Co możesz o nim powiedzieć?
- Jest… piękne – powiedziała nieco wystraszona, wciąż niepewna towarzysza.
- Owszem. Wiesz dlaczego? Jest stabilne. Niezachwiane. Jest mu dobrze z tym, co ma. Nie musi wzlatywać ponad ziemię, by posmakować tego, co na górze. Szanuje to, co posiada i umiejętnie z tego korzysta. Ludzie powinni brać przykład z drzew. Zapuszczać korzenie i nie wyrywać ich z ziemi… Pozwolić sobie na to, aby rosnąć i rozwijać się zgodnie z samym sobą, akceptować swoje jestestwo i nie próbować być kimś innym. To nienaturalne. Ten dąb stoi tutaj sam, z dala od innych drzew, ale nie jest samotny. Codziennie kłania się słońcu, codziennie gości między konarami wiatr… Daje schronienie w cieniu takim jak ty. Dbaj o to, by wyrosnąć na taki piękny dąb, moja mała. Nie wyrywaj swoich korzeni. Są delikatne, tak łatwo je złamać… Nie pozwól na to. Nie daj się. Nawet, gdy wiele proponują - tutaj spojrzał na różnokolorowe piórka pozostawione przez Gołębicę. – To ty decydujesz, jak ma wyglądać twoje Miejsce. 
Powiedziawszy to zamachnął się skrzydłami i wzleciał w powietrze. Zniknął tak szybko, jak się pojawił. Nie spojrzał już w dół. Dziewczynka pożegnała ptaka, machając dłonią. Odwróciła się twarzą do słońca, ukłoniła się mu, zatańczyła z wiatrem i złapała czarne piórko, które spadło jej pod nogi. Wetknęła je w mysie włosy i uśmiechnęła się. Zrozumiała, że tak naprawdę nigdy nie była samotna... A puchate pióra Gołębicy zabrane zostały przez wiatr w dalszą drogę, szukając dla siebie innego terytorium.