W małej wiosce położonej u stóp gór żyła sobie samotnie dziewczynka. Jej imię nie jest ważne. Może nawet nie miała imienia… Pewnego dnia usiadła w cieniu wielkiego dębu, gdyż słońce grzało niemiłosiernie i każdy sposób na ochłodzenie ciała był dobry. Po chwili, na trawie tuż obok, przysiadła Gołębica.
- Witaj – powiedziała niezwykle delikatnym głosem ptaszyna.
- Dzień dobry – odparła nieśmiało dziewczynka.
- Nie nudno ci tutaj? Tak samej?
- Czasami… - mruknęła, wyraźnie smutniejąc.
- Nie miałabyś zatem ochoty spróbować czegoś nowego? Wznieść się ze mną, w przestworza? – zapytała Gołębica.
Dziewczynka zastanowiła się chwilę, po czym wstała z ziemi i skinęła głową na zgodę. Wyciągnęła ręce w górę, a Gołębica podniosła ją łapiąc za drobne dłonie. Obydwie zaśmiały się, jednak śmiech w ułamku sekundy przemienił się w pisk. Najpierw pisnęła Gołębica, zaraz po niej dziewczynka, która spadła z powrotem na trawę, lecz bez większych obrażeń, gdyż wysokość nie była zbyt duża. Podążyła wzrokiem w ślad za Gołębicą, ale jedyne co widziała, to mały, odległy kształt… A raczej dwa kształty pochłonięte nieznanym tańcem. Na trawę spadły pióra: szare, zielone i różowe. Chyba się zmęczyły, pomyślała o kształtach dziewczynka, bo w pewnym momencie jeden z nich oddalił się i zniknął z horyzontu. Dziewczynka sięgnęła po pióra, ale nie zdążyła ich złapać, gdyż wiatr porwał je do góry, a przed małą wyrósł ptak zupełnie niepodobny do poprzedniego. Patrzyły na nią teraz małe, czarne oczy niczym paciorki.
- Widzisz to drzewo? – zagadnął jak gdyby nigdy nic skrzydlaty nieznajomy. – Jego gałęzie sięgają nieba. O, tutaj – wskazał jej czubkiem skrzydła – stykają się z chmurami. Co możesz o nim powiedzieć?
- Jest… piękne – powiedziała nieco wystraszona, wciąż niepewna towarzysza.
- Owszem. Wiesz dlaczego? Jest stabilne. Niezachwiane. Jest mu dobrze z tym, co ma. Nie musi wzlatywać ponad ziemię, by posmakować tego, co na górze. Szanuje to, co posiada i umiejętnie z tego korzysta. Ludzie powinni brać przykład z drzew. Zapuszczać korzenie i nie wyrywać ich z ziemi… Pozwolić sobie na to, aby rosnąć i rozwijać się zgodnie z samym sobą, akceptować swoje jestestwo i nie próbować być kimś innym. To nienaturalne. Ten dąb stoi tutaj sam, z dala od innych drzew, ale nie jest samotny. Codziennie kłania się słońcu, codziennie gości między konarami wiatr… Daje schronienie w cieniu takim jak ty. Dbaj o to, by wyrosnąć na taki piękny dąb, moja mała. Nie wyrywaj swoich korzeni. Są delikatne, tak łatwo je złamać… Nie pozwól na to. Nie daj się. Nawet, gdy wiele proponują - tutaj spojrzał na różnokolorowe piórka pozostawione przez Gołębicę. – To ty decydujesz, jak ma wyglądać twoje Miejsce.
Powiedziawszy to zamachnął się skrzydłami i wzleciał w powietrze. Zniknął tak szybko, jak się pojawił. Nie spojrzał już w dół. Dziewczynka pożegnała ptaka, machając dłonią. Odwróciła się twarzą do słońca, ukłoniła się mu, zatańczyła z wiatrem i złapała czarne piórko, które spadło jej pod nogi. Wetknęła je w mysie włosy i uśmiechnęła się. Zrozumiała, że tak naprawdę nigdy nie była samotna... A puchate pióra Gołębicy zabrane zostały przez wiatr w dalszą drogę, szukając dla siebie innego terytorium.